
Kajaki, mech i dużo śmiechu – czyli jak integrujemy się w Lindström
W Lindström integracja to nie obowiązek z kalendarza, tylko coś, na co się naprawdę czeka. Raz w roku pakujemy plecaki, zostawiamy służbowe tematy i ruszamy w plener – nad wodę, do lasu, w nieznane. To tradycja, która z roku na rok przyciąga coraz więcej osób i na stałe wpisała się w naszą kulturę.
Najbardziej wyczekiwanym momentem są coroczne spływy kajakowe. Kiedy po raz pierwszy ktoś rzucił pomysł, żeby zamiast hotelu i konferencji wybrać tratwę i ognisko – nie byliśmy pewni, jak to się przyjmie. Dziś trudno sobie wyobrazić lato bez tej przygody. Płyniemy w parach, czasem w deszczu, czasem w pełnym słońcu, czasem z psem na pokładzie. Są śmiechy, chlapanie wodą, czasem ktoś wpadnie do rzeki. Ale właśnie te nieidealne momenty tworzą wspomnienia, które później wracają na przerwach przy kawie.

Wieczorem siada się razem przy ognisku. Nie ma podziałów na działy, stanowiska czy poziomy w hierarchii. Są kiełbaski, gitara, planszówki XXL, a czasem quizy, które wymyśla ktoś z zespołu. Przez te kilka dni naprawdę jesteśmy zespołem – nie „na papierze”, tylko tak po ludzku.
I co roku jest coś nowego. Zawsze czeka na nas jakaś niespodzianka – nowa forma wspólnej zabawy. Jednego roku tworzymy obrazy z mchu, które potem zdobią biura. Innym razem organizujemy turniej siatkówki na plaży albo emocjonujące zajęcia ze strzelania sportowego. Nie chodzi o rywalizację, ale o śmiech, integrację i oderwanie się od rutyny.

Czasem wyjazdy są spokojniejsze – z hamakami, planszówkami i spokojnymi spacerami nad jezioro. A czasem bardziej aktywne – z wyścigami kajakowymi, biegami na orientację i zadaniami zespołowymi. Ale zawsze jest jeden wspólny mianownik: jesteśmy razem, bez pośpiechu, bez korporacyjnego sznytu – po prostu jak ludzie, którzy się lubią.
To wszystko robimy nie po to, żeby było „fajnie”, ale dlatego, że wspólne przeżycia budują zespół. Dzięki nim lepiej się rozumiemy, łatwiej nam współpracować, wiemy, co kogo cieszy, a co wkurza – i to przekłada się na codzienną pracę. Jesteśmy zespołem, który nie boi się wyzwań – ani w firmie, ani na rzece.
I już nie możemy się doczekać kolejnego wyjazdu. Co tym razem? Jeszcze nie wiemy. Ale będzie dobrze – jak zawsze.